- Wypijecie coś? Mam piwo i wino.
- Ja proszę wino- powiedziała.
Jej mąż poprosił o piwo.Po kilku lampkach wina rozluźniła się.Grała muzyka. Zaczęła kołysać się w rytmie.Zbyszek chwilę się przyglądał, a później wstał i poprosił ją do tańca. Jej mąż też się podniósł.
- To może i my zatańczymy?- spytał Agaty.
Ale dla niej już nie miało to żadnego znaczenia. W chwili, gdy ich ręce się spotkały, gdy poczuła go tak blisko siebie, wiedziała, że to nie będzie taka zwykła znajomość. Budził w niej uczucia, o których już dawno zdążyła zapomnieć. To było prawie jak zwierzęcy instynkt. Nie chciała, aby ta piosenka się skończyła. Gdy wracali do domu, myślała tylko kiedy znów się zobaczą.
Takie sobie pisanie...
Trochę pamiętnik, trochę miejsce na przemyślenia, trochę opowiadań, może nawet wierszy..i zobaczy się co jeszcze...
środa, 19 października 2011
Muza
Siedzę i słucham takich różnych kawałków. Słyszałam już je, ale dziś jakoś inaczej brzmią.Dobre kawałki Posłuchajcie i dajcie znak, jak się podobało:)
czwartek, 28 lipca 2011
Oj,oj....
Chyba przynudzam,albo się zareklamować nie potrafię. Nikt tu nie wchodzi, więc to trochę tak, jakbym pisała dla siebie. Trochę może i tak jest, ale parę pochlebstw od innych motywujących do dalszej pracy bardzo by się przydało:)
wtorek, 26 lipca 2011
Morze
Oj, wypoczywanie jest takie męczące! :) Właśnie dziś zakończyłam urlop. Byłam nad morzem. Nie uwierzycie, ale czuje się zmęczona. Bo ode mnie jest wszędzie daleko! Pogoda też nie najlepsza. Albo pada, albo wieje. A propos wieje. Niby wieje i jest zimno. Nie ma co się smarować kremem ochronnym, bo zimno i wieje. Ale ja w stroju, bo nad morzem, lato. Wypada po prostu! No i co się okazuje po powrocie na kwaterę? Plecy pieką, klata :):):) piecze, nogi pieką i wszystko co niby słońca nie widziało też! Poparzenie słoneczne znaczy! I tak to się pięknie na raka spiekłam. Z porozumiewaniem się też różnie bywa, ponieważ pojechałam do naszych sąsiadów - Litwinów. Polskiego niby nie rozumieją, choć od lat Polacy to ok. 30% turystów w Pałandze. Jedzenie zamawiałam po rosyjsku, piwo po polsku, kwaterę też po rosyjsku. Dobrze, że chociaż parę słów w innym języku człowiek potrafi powiedzieć. Morze daleko, tak jak i nasze, ale drogi o niebo lepsze, chociaż lepiej jechać z nawigacją. Polecam! Pozdrawiam.
wtorek, 19 lipca 2011
Koncert
W niedzielę byłam na koncercie zespołu Banda i Wanda. Ale czad! Zanim poszłam na koncert, w ramach przypomnienia posłuchałam sobie ich piosenek. Nie spodziewałam się zbyt wiele. Ot, poszłam z nostalgii za przebojami z młodości:) A tu totalny odjazd. To był dobry kawałek rocka z lat 80. Stare przeboje, ale zagrane nie tak delikatniutko jak na nagraniach, ale z takim powerem, że czapki z głów. Gitary rewelacja! Perkusja świetna, a ten wokal!!! Wanda jest świetna, ciepła, z ogromnym poczuciem humoru i dystansem do siebie. Fantastycznie śpiewała, świetnie porozumiewała się z publicznością. Bardzo podobał mi się jeden z ich nowszych kawałków "To nie Polska". Warto było iść na koncert! To zupełnie inny zespół niż w telewizji. Oglądajcie ich na żywo, kiedy tylko możecie!
czwartek, 14 lipca 2011
O nich
- O witajcie! Poznajmy się! Zbyszek, a to moja żona Agata. Siadajcie.
Rozejrzała się po domu. Mały domek na przedmieściach małego miasteczka. Urządzony tak samo jak wiele innych takich samych domków: wersalka, ława, dwa fotele. Tylko ten facet. Ciągle coś mówi, porusza się. I te oczy. Jakby po jednym spojrzeniu już wiedział wszystko.
- Może opowiemy coś o sobie? Czym się zajmujecie? - spytała Agata
- Ja pracuję dla firmy komputerowej, sprzedaję komputery i części do nich - powiedział Bartek, jej mąż.- A moja żona jest pielęgniarką.
- O to świetnie, warto znać kogoś, kto wie, gdzie trzeba kliknąć, żeby zadziałało- roześmiała się Agata.
Wyraźnie chciała zrobić dobre wrażenie na jej mężu, chyba nawet go kokietowała. -Ale co mnie to obchodzi?- myślała. Może tak nawet będzie lepiej. I tylko ten facet nie dawał jej spokoju. Niby wpatrzony w swoją żonę. Ale, gdy patrzył w oczy, zdawało się, że dotyka duszy.
Rozejrzała się po domu. Mały domek na przedmieściach małego miasteczka. Urządzony tak samo jak wiele innych takich samych domków: wersalka, ława, dwa fotele. Tylko ten facet. Ciągle coś mówi, porusza się. I te oczy. Jakby po jednym spojrzeniu już wiedział wszystko.
- Może opowiemy coś o sobie? Czym się zajmujecie? - spytała Agata
- Ja pracuję dla firmy komputerowej, sprzedaję komputery i części do nich - powiedział Bartek, jej mąż.- A moja żona jest pielęgniarką.
- O to świetnie, warto znać kogoś, kto wie, gdzie trzeba kliknąć, żeby zadziałało- roześmiała się Agata.
Wyraźnie chciała zrobić dobre wrażenie na jej mężu, chyba nawet go kokietowała. -Ale co mnie to obchodzi?- myślała. Może tak nawet będzie lepiej. I tylko ten facet nie dawał jej spokoju. Niby wpatrzony w swoją żonę. Ale, gdy patrzył w oczy, zdawało się, że dotyka duszy.
wtorek, 12 lipca 2011
O nich
Powoli zabijała w sobie miłość.
- Tylu ludzi żyje bez niej, może i są trochę samotni, ale chyba lżej jest, gdy nikogo się nie kocha. Człowiek tak na prawdę jest wolny. Nie musi o nikogo dbać.O niego też nie dbają, ale to żadna różnica, bo i tak nie czuję niczyjego zainteresowania- myślała.
- Tylu ludzi żyje bez niej, może i są trochę samotni, ale chyba lżej jest, gdy nikogo się nie kocha. Człowiek tak na prawdę jest wolny. Nie musi o nikogo dbać.O niego też nie dbają, ale to żadna różnica, bo i tak nie czuję niczyjego zainteresowania- myślała.
Subskrybuj:
Posty (Atom)